Czasami mi się wydaje, że życie przemija w takim tempie w jakim poruszał się pociąg w wierszu Tuwima:
"...Najpierw powoli jak żółw ociężale
Ruszyła maszyna po szynach ospale.
Szarpnęła wagony i ciągnie z mozołem,
I kręci się, kręci się koło za kołem,
I biegu przyspiesza, i gna coraz prędzej,
I dudni, i stuka, łomoce i pędzi..".
Ledwo co minęły wakacje, a już listopad, mróz puka w okna (a nie to sąsiadka po szklankę cukru). Dlatego też postanowiłam zacząć robić ozdoby bożonarodzeniowe.
A przy okazji jak już malowałam choinkę napatoczył się pod pędzel stwór i teraz wygląda tak: